Updated on 8 lipca, 2025
Jeszcze nie tak dawno odpady z naszych gospodarstw trafiały do kosza bez większego zastanowienia, a dzikie wysypiska były na porządku dziennym. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej – Polska przechodzi rewolucję odpadową, której skutki odczuwamy wszyscy, chociaż nie zawsze jesteśmy ich w pełni świadomi.
Od rynku do systemu – jak to się zaczęło?
Do 2013 roku każdy właściciel nieruchomości sam wybierał firmę odbierającą śmieci. Efekt? Pełna dowolność, niska kontrola, a z nią liczne nadużycia – odpady lądowały gdzie popadnie. Wszystko zmieniła nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która przekazała gminom pełnię władzy w systemie – od organizacji po odpowiedzialność za efekty.
Od 1 lipca 2013 r. gminy stały się głównym podmiotem w gospodarce odpadami komunalnymi. Miały nie tylko zorganizować cały proces, ale też osiągać wymagane przez Unię Europejską poziomy recyklingu. Przejście było burzliwe, ale konieczne.
Co udało się osiągnąć do tej pory?
Skala zmian jest ogromna – od likwidacji dzikich wysypisk po pełne objęcie mieszkańców systemem odbioru. Udział ludności w systemie wzrósł z 80% w 2012 roku do niemal 100% obecnie. Wzrosła też masa zbieranych odpadów: w miastach UMP z 2,4 mln ton w 2017 roku do 2,7 mln ton w 2023.
Ale nie chodzi tylko o liczby. Zmienili się też mieszkańcy – coraz więcej osób segreguje odpady, rośnie świadomość ekologiczna. Gminy inwestują w edukację, infrastrukturę i technologie. W ciągu dekady miasta UMP wydały łącznie ponad 5,8 mld zł na rozwój systemu.
Jakie etapy są w dalszym ciągu przed nami?
Nie wszystko działa idealnie. System wciąż ewoluuje, a największymi wyzwaniami są dziś wdrożenie systemu kaucyjnego, którego start zaplanowano na październik 2025 roku, oraz stworzenie realnego mechanizmu Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP), który ma przenieść część kosztów z mieszkańców na producentów. Do tego dochodzi potrzeba gruntownej nowelizacji przepisów – obecna ustawa zwyczajnie nie nadąża za rzeczywistością.
Samorządy apelują, by traktować je jak równorzędnych partnerów – nie wykonawców. Ich doświadczenie to kapitał, który warto wykorzystać przy projektowaniu przyszłych rozwiązań.
Kto za to wszystko płaci?
Odpowiedź jest złożona. Mieszkańcy już teraz ponoszą wysokie koszty – średni koszt odbioru i zagospodarowania tony odpadów w Polsce wzrósł z 563 zł w 2019 roku do 914 zł w 2023. System jest drogi, ale… alternatywy brak. Jeśli nie chcemy tonąć w śmieciach, musimy płacić – lub przekonać producentów, by partycypowali w kosztach.
Warto pamiętać, że każdy z nas jest częścią tego systemu. I każdy ma wpływ na to, jak on funkcjonuje – od decyzji przy sklepowej półce po wrzucenie śmieci do właściwego pojemnika. Rewolucja odpadowa trwa. Nie zawsze głośna, ale zdecydowanie nie do zatrzymania.
Chcesz wiedzieć więcej?
Jeśli interesuje Cię, co dalej z gospodarką odpadami w Polsce i jak będą wyglądać kolejne zmiany legislacyjne i technologiczne, śledź stronę metropolie.pl. Znajdziesz tam najnowsze raporty, analizy i komentarze ekspertów. Pamiętajmy, że przyszłość systemu odpadowego to temat, który dotyczy nas wszystkich.